poniedziałek, 14 marca 2016

Nie ma to jak w domu...

To już pewnie jakaś obsesja i to kwalifikująca się do leczenia, ale...co tam! O czym piszę? O powtórnym wykorzystaniu rzeczy, które w dzisiejszych czasach z łatwością nabierają miano śmieci.
Napis powstał z tektury, a ściślej z pudełka po przesyłce z internetowego sklepu.
Teraz zdobi mój kominek... chociaż nie wiem czy nie wywędruje do przedpokoju... jako energetyczna dawka dla wchodzących i wychodzących od nas... Nie wiem... Na szczęście jest lekki i mało kłopotliwy - powieszenie go nie wymaga gwoździ ani młotka :) Teraz ma za zadanie nadanie wiosennego wystroju i ...muszę mu przyznać, że daje radę.
Dzięki położeniu miki przy promieniach słonecznych lekko się mieni na perłowo...
Do wykonania (oprócz wspomnianego pudełka) wykorzystałam:
Wszystko znajdziecie Tutaj

A tak wygląda bohater posta :)









Napis zgłaszam na wyzwania:



niedziela, 13 marca 2016

Z sercem na dłoni...

Drewniane serce z mediową przygodą oraz kwiatami z foamiranu samodzielnie wykonanymi :)
Pewnie zdjęcia tego nie oddadzą, ale na sercu wiele się dzieje...jak w życiu :) Mamy mgiełki, gesso, medium gel do reliefów i wypukłości, złota farba akrylowa, serce, które znajdziecie tutaj


Ciekawa jestem, jakie emocje przywołuje w Was serduszko z żółto-kremowymi kwiatami. Kolorystykę zaczerpnęłam z widoku wschodzącego słońca z mojego kuchennego okna - ciemne konary drzew i silne biało-żółte światło, które pragnie się zabrać ze sobą...

Serce zgłaszam na wyzwanie:













piątek, 11 marca 2016

Anielska opieka...

Przydaje się zawsze i każdemu :)
Mam olbrzymią słabość do aniołów... tych małych i tych dużych...
Wierzę, że skoro na ziemi tak mało życzliwości i serdeczności to gdzieś musi jej być więcej...tak dla równowagi w przyrodzie :)

Do mojej anielskiej kolekcji trafiły trzy urocze dziewczynki ze skrzydełkami.
Praca mediowa z cyklu: to co mamy w zakątku, a że ostatnio trafiły do niego mgiełki to cóż...trzeba było spróbować :)


Medium gel 13arts klei chyba wszystko...jeszcze mnie nie zawiódł...

Blejtram zgłaszam na wyzwanie:






czwartek, 10 marca 2016

Wiosno, gdzie jesteś?

Zaklinacie wiosnę? Marzy Wam się ciepły promyk słońca na twarzy? Lekki pachnący podmuch wiatru? A może poranny ptasi jazgot?
Nie lubię przedwiośnia. Zza szyb zagląda słoneczko i kusi swoimi promieniami, a jak wyjdziesz to brrr...przejmujące zimno przechodzi przez całe ciało. Zdradliwa aura...

Czekam więc na pierwsze ptasie piski, pęknięcie pąków rododendronów i wyglądam, kiedy zawita upragniona wiosna...

W takim nastroju przygotowałam ptasi domek. Wykorzystałam cudeńka z Essy-floresowego świata: domek 3D, gesso, medium gel, mgiełki i kwiatki.
Zaskoczyła mnie mgiełka 13arts brązowa. W połączeniu z żółtą daje piękny efekt bursztynu i dlatego też mój domek został ochrzczony "bursztynowym domkiem nadziei" i wyląduje na oddziale onkologii i chemioterapii, bo tam nadziei nigdy nie dość...

Zobaczcie, co, dzięki życzliwości Essów-floresów powstało...
efekt bursztynu dodatkowo wzmocniło medium gel 13arts naniesiony na szablon


białe gałązki to embossing na gorąco...takie tam wspomnienie zimowego szronu :)


i niech tę życzliwość niesie dalej!
Dziękuję Essy Floresy :)

Zgłaszam na wyzwanie:





środa, 2 marca 2016

Miejsce życzliwych i kreatywnych osobowości

Nie zdarza mi się pisanie recenzji miejsc, w których robię zakupy, ale tym razem zrobię wyjątek.
Czemuż to? Znajduję przynajmniej dwa powody:
1. wyjątkowość osoby prowadzącej sklep i blog
2. wyjątkowość miejsca

Scrapuję od wakacji ubiegłego roku, czyli jestem na początku drogi. Szukając materiałów, toturiali trafiałam w różne miejsca w necie. W jednych byłam numerem zamówienia, w innych anonimową osobą, która może zostanie na dłużej.  Z czasem na wybór sklepu zaczął wpływać koszt przesyłki i czas oczekiwania na nią.
Zdarzyło mi się trafić na ignorancję, źle wykonaną bazę albumową lub kalendarza, a także dostałam towar, którego nie zamówiłam :(

Od 5 lat robię zakupy do prac decoupage, więc mnie to specjalnie nie dziwi, aż do...
mojego przypadkowego spotkania z Essy Floresy...

Był to taki zimowy dzień, jakby niezimowy...plucha, smutno i ponuro. Jeden z tych styczniowych, kiedy dociera do nas, że z postanowień noworocznych nic nie wyszło... Właśnie takiego dnia trafiłam na wyzwanie blogu Essy Floresy "Na przełomie roku". Dotarło do mnie, że moje postanowienie mogę zaczynać każdego dnia od nowa. Wystarczy tylko przypominajka! Tak powstał kobiecy pozytywnik http://mysizakatek.blogspot.com/2016/01/kobiecy-pozytywnik.html, który zgłosiłam na wyzwanie.

Jakim było moje zdziwienie, gdy otrzymał uznanie w oczach DT!
Nie to jednak zdecydowało o mojej sympatii do tego miejsca.
Kluczem była korespondencja z Szefową :) Maile z mnóstwem miłych i życzliwych słów, nie takich "poprawnych", ale płynących ze szczerych intencji.
Czułam, że po drugiej stronie kabla jest osoba, której zależy... Skusiło mnie to do odwiedzenia sklepu.
A w sklepie? Wszystko co potrzebowałam, aby rozpocząć przygodę z pracami mix mediowymi. Wpadło więc trochę rzeczy do koszyka, poszła kasa i ... uzbroiłam się w cierpliwość...
aż zdziwienie mnie zatkało, kiedy kurier zapukał z przesyłką do mnie :)

Wszystko przyszło, dobrze i dokładnie zapakowane, z "paczuszką prezentową".
Chciało się zacząć nową podróż http://mysizakatek.blogspot.com/2016/02/walentynki-vintage.html
Po opublikowaniu posta wysłałam link i jakim miłym zaskoczeniem były ciepłe słowa Szefowej pełne uznania dla mojej próby :)

Dziękuję, że czułam się wyjątkowo. 
Wszystko przebiegło sprawnie i szybko, w normalnych cenach.
I mimo, iż czuję się nowicjuszem chętnie do Was zaglądam - do miejsca pełnego życzliwości, zrozumienia i inspiracji.


Z okazji wyjątkowych urodzin życzę,
 aby życie i biznes układały się po myśli, 
aby każdy wdrażany projekt trafiał na podatny grunt
 i dawał wyjątkowe owoce.