Od czasu do czasu nastaje taki moment, że chcemy odmiany, próbowania, wyzwań. Czasem.
Duże tempo i mnogość zdarzeń potrafi mnie przytłoczyć, ale przewidywalność dnia również bywa męcząca.
Tym razem postanowiłam zrobić krok w kierunku kartek w innej formie niż zwykle. Nie chodziło mi o to, żeby zrobić coś inaczej, ale o to, żeby dotknąć kartki o formacie DL, którego skutecznie unikałam od... zawsze.
To nie tak, że mi się nie podobają kartki tego typu. Skądże! Po prostu nie wyobrażałam sobie, że ja mogę ją zrobić. Dziwne? Pewnie jak wszystko u mnie 😃
Zatem podjęłam się zakupu takowej bazy i ...siadłam przed nią. Gapiłyśmy się na siebie przez jakiś czas...Obie w milczeniu... Jej to wcale się nie dziwię, bo co niby miała mi powiedzieć: "Jakoś będzie. Najwyżej będę brzydka i schowam się na dnie szuflady"?... 😉
A potem jakoś poszło...
Jak myślicie moja pierwsza "DL-ka" wychyli nosa z szuflady?...
Zanim schowa się do szuflady to może niech leci na wyzwania 😉