Nie jest to wcale łatwe doświadczenie.
Jak tu się zachować? Przyjść z prezentem czy bez? Eleganckie wdzianko narzucić?...
Moje dylematy egzystencjonalne zostały rozwiązane przez ból w klatce piersiowej...bywa i tak :(
Zdążyłam jednak ukleić kartkę, a jak mnie znacie musiała być w niej pewna historia. I tym razem też się tak stało.
Kartka miała być trwałą formą życzeń, które chciałam, aby się zbyt szybko nie ulotniły dla pewnej urodziwej 36-latki, która wydarzenia lubi kwitować tekstem:"oj tam, oj tam". Posiada, poza rodzinką, rudego kota o wdzięcznym imieniu Bzik i białego (pod warunkiem odpowiedniej aury) psa Jaśka. Tak. Dobrze czytacie: Jasiek. Oba zwierzaki mają w salonie swoje okno, przez które "komentują" wydarzenia uliczne. Kot również bierze w tym udział, mając generalnie wszystko tam, gdzie zwykle koty mają...
Czas wolny spędza z nosem w książkach lub "maziając" farbami meble, najlepiej stare i ciekawe w formie. Oczywiście mowa o Jubilatce, nie kocie :)
Do stworzenia kartki zachęciły mnie dwa wyzwania:
I taka oto powstała...
Zwierzaki malowane kredkami akwarelowymi. Jestem z nich dumna, bo to moja pierwsza próba i coś czuję, że nie będzie ostatnia :)
Bardzo fajna forma i układ :) Dziękuję za udział w wyzwaniu Essy floresy :)
OdpowiedzUsuńPiękna, pomysłowa.
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w wyzwaniu The Scrappy Sketches
Fajna sprawa. Karteczka wygląda jak pachwork. Dziękuję za udział w wyzwaniu Essy-floresy
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa kartka, dużo się na niej dzieje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w wyzwaniu The Scrappy Sketches!
Podoba mi się pomysł tej kartki. Świetna. Dziękuję za udział w wyzwaniu na essowym blogu :)
OdpowiedzUsuń