środa, 4 marca 2015

Pewien ślub...

Dzień ślubu to wyjątkowa i na długo zapamiętana chwila.
Zaproszenie, które dostałam ukazało mi dwójkę niesamowitych indywidualistów, pragnących podzielić się z innymi tym wyjątkowym przeżyciem.
Długo zastanawiałam się, jaki prezent będzie odzwierciedlał ich i mnie. 
Jak pokazać młodym, że małżeństwo to dwójka ludzi z własnymi pasjami, namiętnościami, słabościami, różniących się ode siebie jak ogień i woda, a jednak zmierzających w tym samym kierunku? 
Po moich 16 latach mierzenia się w roli żony doszłam do rozważań, że małżeństwo to jednak cud, bo jak dwójka tak różnych idei potrafi nie tylko się nie pozabijać, ale i stworzyć bezpieczne schronienie dla "piskląt"?
I tak postanowiłam, że wspólny prezent dla tych młodych ludzi będzie w trzech częściach:
męskiej - odzwierciedlającej potrzebę bycia odrębną jednostkę, 
kobiecej - subtelnej, drobiazgowej i sentymentalnej oraz 
części wspólnej - praktycznej i wielofunkcyjnej, takiej do codziennego funkcjonowania.

A oto całość...
Sami oceńcie, czy mi się udało...








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pięknie dziękuję za każde słowo - to ciepłe i to krytyczne, ufając, że każde wypływa z serdeczności :)