Najpierw pomyślałam: fajne. Potem zaczęłam się zastanawiać, czy chcę nowych odmętów? Ostatnio w moim życiu same rewolucje, a Mysi był miejscem kojenia nerwów i odnajdywania spokoju. A tu mam znowu wypłynąć i ...pewnie utonąć? Nie!
Mijał czas i coś kazało mi wracać myślami do wyzwania, chociaż chyba nie tylko...
Dziś nadszedł dzień wyjścia ze swojej strefy komfortu i powstała kartka bez kwiatów! Okazało się, że to wcale nie jest dla mnie łatwe. Gdybyście przyglądali się z boku, z pewnością pękalibyście ze śmiechu :)
Pierwszy raz też zrobiłam okienko z cekinami luźno fruwającymi po okienku. Nawet nie wiem, jak to się nazywa, a w crafcie wszystko ma swoją nazwę...ups :)
Cóż, to nie wszystko...nie robiłam jeszcze kartek w kolorze papieru craftowego...
Wymyśliłam sobie też, że będzie to kartka do tworzenia razem z klientem. Teraz to taka "czysta" plansza do nadania jej wyrazu...
Hmm chyba to już wszystkie granice, które przekroczyłam. O rany! Taka mała kartka, a takie wyzwanie?! Starzeję się jak nic :)
Czy opłacało się? Nie wiem. Sami oceńcie...
Prostota sama się broni a efekt końcowy bardzo przyjemny :) Dziękuję za udział w essowym wyzwaniu :)
OdpowiedzUsuńTakie wyzwanie a tyle rozsterek ;) fajnie, że udało się je wszystkie pokonać i do tego wyszła bardzo fajna praca :) Gratuluję wyjścia ze strefy komfortu. To wymaga odwagi :) Dziękuję za udział w wyzwaniu na blogu Essy-Floresy :)
OdpowiedzUsuńBezbłędnie przekroczyłaś granice :) i całkiem nieźle to sobie wszystko obmyśliłaś ;) fajna kartka :) dziękuję za udział w essowym wyzwaniu :)
OdpowiedzUsuńPięknie wszystko opisane, a kartka - miodzio! Bardzo Ci dziękuję za udział w essowym wyzwaniu :-)
OdpowiedzUsuńBez kwiatków? Jak nie można, jak można! I nastrój taki jesienny... Dziękuję za udział w Essowym wyzwaniu.
OdpowiedzUsuń