wtorek, 11 sierpnia 2015

Jak to z zazdrością bywa...

Niedziela. Zaczęło się chłodno i pochmurno, więc plany z wypadem nad jezioro zostały mocno zmodernizowane. Dzień przyniósł bardzo owocne spotkanie z inną pasjonatką rękodzieła - tym razem to scrapbooking.
To dziedzina, którą omijałam szerokim łukiem. No, bo cóż ciekawego może być w robieniu kartki okazjonalnej posklejanej chaotycznie z gotowych elementów tzn.innych kartek, kartoników i papierowych kwiatków, motylków tudzież innych ozdobników. Jakoś nie mogłam sobie wyobrazić jak siedzę przy drobiazgowym wycinaniu, sklejaniu, wywijaniu i innych precyzyjnych czynnościach. Jednak w decoupage wiele grzechów niedokładności można przekuć w atut pracy, a z tymi kartkami tak jakoś mi nie wyglądało.
Jakież było moje zdziwienie owej niedzieli, gdy z bliska poznałam prace Ani. Dużo się tam dzieje i kolorowo, i pochlapane, i powycinane, i wytłoczone. Cudo. Chaos w pięknym wykonaniu. To, co ja uwielbiam, a do tego ta indywidualność i niepowtarzalność. 
No i tak mnie to wkręciło, że postanowiłam coś z tym zrobić. Daleko mi do prac Ani, ale i sprzętu, narzędzi i innym medykamentów nie posiadam.

Wykorzystałam więc to, co w domu było:
karton
kolorowe kartki
blok techniczny
gaza
sznurek
guziki
nożyczki
klej
farba akrylowa
stempel,
szablon
dziurkacz dla dzieci

Cóż może dzieła dość proste w budowie i mało wyszukane, ale radochę dały mi nieocenioną. 
Zachęcam wszystkich do szukania własnego miejsca... tam... gdzieś..., poza codziennością...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pięknie dziękuję za każde słowo - to ciepłe i to krytyczne, ufając, że każde wypływa z serdeczności :)