Według mnie to strasznie stara sprawa, szczególnie jak sobie przypomnę dłużące się i nudne zebrania lub wykłady;)
Nikt wprawdzie nie wręczał słuchaczom kolorowanek, ale jakie dzieła wówczas powstawały!!! Niejedna kartka zarysowana mazajami, kółeczkami i innymi floresami mogłaby inspirować o miano dzieła.
Nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła o co chodzi z tym szaleństwem odstresowywania przez kolorowanie.
Zakupiłam więc kolorowankę dedykowaną dorosłym (od jakiegoś czasu już mogę pretendować do tego tytułu...), podkradłam córce kredki, naostrzyłam je i tak uzbrojona stanęłam do weryfikacji.
Kolorowałam, kolorowałam i kolorowałam. Czas płyną, a ja tylko kredki zmieniałam...
Zabawa przednia!!! Odnalazłam jednak odpowiedź na inne pytanie: dlaczego zajmuje mnie tak rękodzieło? Otóż dzięki robieniu tych swoich "prac ręcznych" uzyskuję dokładnie taki sam stan spokoju i ukojenia jak...przy tym kolorowaniu!!!!
Sukces kolorowanek myślę, że wynika z tego, że każdy, dosłownie KAŻDY może je wykonać. Nawet nie trzeba specjalnie myśleć nad tym jaką kredkę wziąć i które kółko czy "esek" pokolorować. Nie trzeba główkować nad kompozycją, kupować drogich materiałów czy narzędzi i co najważniejsze... SUKCES MUROWANY!!
Zachęcam gorąco. Kolorowanki można ściągnąć bez kosztów z neta i samemu sprawdzić. Spróbujcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pięknie dziękuję za każde słowo - to ciepłe i to krytyczne, ufając, że każde wypływa z serdeczności :)