niedziela, 14 lutego 2016

Z miłości do książek

Zakładka to taka instytucja sprzed lat. Dość zapomniana i często uważana jako zbędna. Istotą jest książka, a że gdzieś się zatrzymujemy... no cóż, wystarczy kartka, ścinek lub stara wizytówka. 
Pewnie leży w tym racja. 
Ja przez znaczną część swojego życia obywałam się bez zakładek i pewnie byłoby tak dalej, gdyby nie papierowe ścinki :) i wykonywanie wielu czynności jednego dnia...
Do  niedawna trafiałam głównie na książki, które towarzyszyły mi we wszystkich czynnościach. Takie lubię najbardziej. Jak zaczynam czytać to nie mogę przestać, bo pod koniec kartki dzieje się coś takiego, że trzeba przewrócić i sprawdzić co dalej. Uwielbiam takie zatracenie!

Zdarzają się jednak książki, których nie da się tak czytać, bo wymagają "przystanku". Czasem czyta się kilka książek na raz. Ja tego wprawdzie nie praktykowałam, ale potrafię sobie to wyobrazić.

Miło wrócić do ostatnich stronic przełożonych czymś kolorowym i niekoniecznie banalnym?
pierwsza strona
i energetyczna druga strona :)

Wykorzystałam:
- tekturę z zapomnianego pudełka po czekoladkach
- tekturkę falistą, 
- kryształki
- ścinki papieru głównie UHK Gallery z serii Celebration "styczeń" - piękne subtelne szarości
- tekturkę o nieskończonej sile miłości






Do wykonania tej zakładki było zdjęcie z wyzwania i tam też zgłaszam swoje maleństwo.


1 komentarz:

Pięknie dziękuję za każde słowo - to ciepłe i to krytyczne, ufając, że każde wypływa z serdeczności :)