piątek, 13 listopada 2015

Podróż licząca tysiące mil...

"...zaczyna się od pojedynczego kroku..."

Czasem chciałabym już być u celu. Mieć z głowy samo podróżowanie i nie o "wycieczkach" tu myślę.
Ostatnio prześladuje mnie myśl, że każdą rozpoczynającą się drogę chciałabym przejść tak trochę bez jej doświadczania, bez wątpliwości i rozczarowań. Tak teleportować się na jej koniec. Tylko, że to trochę bez sensu...
Nie wyobrażam sobie utraty radości, przyjemności ze spotykania nowego, wyzwań i swoich małych sukcesów, czyli tego wszystkiego co raduje serce.

Na tej drodze spotykam tak wiele, że czasem trudno jest to ogarnąć i pozostaje czuć. Oj nie, żeby było wówczas łatwiej! Nie dla mnie! Mnóstwo uczuć przeplata się z próba logicznego rozumowania rzeczywistości... to straszna kołomyja.

"Cel to marzenie z datą wykonania".
Nie wiem, czy mam cel, ale z pewnością mam kierunek. Wiem co chciałabym uzyskać, ale nie wiem czy wystarczy mi determinacji i ...wiary, że to może się udać...

Tag, zakładka - jak kto woli :)



1 komentarz:

  1. baaardzo ciekawy tag i przemyslenia:), pozdrawiam cieplo dziekujac za udzial w naszym Wyzwaniu JUST TAG IT!

    OdpowiedzUsuń

Pięknie dziękuję za każde słowo - to ciepłe i to krytyczne, ufając, że każde wypływa z serdeczności :)